DOM w DOMU |
Podwójny desant
Wykonanie DESANTU to bardzo skomplikowana operacja, w każdym tego słowa znaczeniu. Kiedy dodać do tego informację, że chce się to zrobić w miejscu, w którym ostatni raz było się 59 lat temu, to nawet dokładnie sporządzona wówczas mapa na nie wiele się przyda, albo znalezienie centymetra choćby zbliżonego do zapamiętanego okaże się w ogóle niemożliwe. Jednak kiedy celem tej operacji jest połączenie się ze sobą – dzieckiem, które odkryło tam, kim jest, co to oznacza i że bez skorzystania z tak zbudowanej tożsamości prowadzenie dalej życia nie ma żadnego sensu, a więc jest niemożliwe – to tę operację można nazwać racją stanu.
ZATRZYMAĆ NA JEDNĄ DOBĘ SWOJE EMOCJE W WOJNIE, TO OTRZYMAĆ TRZY DNI POKOJU W ŚWIECIE UCZUĆ.
*************************************************************************************
Czas można odmierzać na wiele sposobów, ale jeżeli to, kim jesteśmy w danym monecie, stale nie pozwala nam być sobą, to z czasem czas jest mierzony przez nasze przyzwyczajenie do tego, co nas zmienia w kogoś, kim nie jesteśmy.
Kolory życia zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zmieniamy swoje miejsca, drogi, domy. Nie mamy często na to wpływu. Jednak nawet najdrobniejszy ruch, który w nich wykonamy, muśnięcie powietrza, które tym ruchem wywołamy, odsłonięcie, lub zasłonięcie światła sobą, może nie tylko zmienić kolor życia na ich terenie, czy w ich wnętrzu, a nawet pozwolić odkryć zupełnie coś nowego dla wszystkich. Zagospodarowujemy te miejsca sobą, nawet gdy jesteśmy tylko gościem, przechodniem, czy nawet kloszardem, czy uchodźcą i nasze działania zawsze odbijają się echem w innych miejscach i innej czasoprzestrzeni. Zawsze.
Nie mamy takiej władzy i nikt nigdy nie osiągnie takiej ani nad sobą, ani nad światem, by zgubić ścieżkę do swojego człowieczeństwa. Nawet gdy podejmujemy decyzje na granicy ludzkiego DNA, nie mamy takiej ani siły, ani mocy, by zniszczyć ten system. Ten ostatni ruch zawsze będzie ludzki, związany z naszym człowieczeństwem.
Nasze działania zawsze wywołują lawinę zdarzeń, które bezpowrotnie zmieniają nas, nasze otoczenie i cały wszechświat. Pierwszą i największą z nich, której ulegamy, jest lawina interpretacji. To całkowicie naturalne. Szukamy bezpieczeństwa albo poczucia bezpieczeństwa. To wbrew pozorom dwie zupełnie różne stany. Poczucie bezpieczeństwa przybliża nam przyszłość, dbając o cudze życie, czy ratując je komuś, reżyserujemy własne, piszemy scenariusz dla swojej potrzebności, ważności, nowego sensu, nawet w ekstremalnie negatywnych sytuacjach. Być bezpiecznym, to być w tandemie z działaniem. To być działaniem.
Pierwsze 6 lat bałam się duchów. Kiedy wróciłam do domu, po 4-tygodniowym desancie z pełnym skanem tego doświadczenia w każdej z moich komóreczek zobaczyłam, że mieszkam z duchami na co dzień. Przestałam się ich bać i… przestałam się bać moich rodziców. To te duchy z przeszłości wprowadziły totalną wojnę, która nade mną i wokół mnie niszczyła cały mój dom, rozwalając mnie od środka… strachem.
„Wiesz, w umieraniu najstraszniejsze wydaje mi się to, że człowiek jest zdany tylko na siebie”. – powiedział Władimir Nabokow w swoim utworze „Lolita”.
W umieraniu dla mnie najstraszniejsze było to, że przez pierwsze 17 lat robiłam to dla wszystkiego, na oczach wszystkich. Kiedy ten proces dotarł do swojego naturalnego końca i dotarłam do robionych przeze mnie samą śladów na plaży, na bezludnej wyspie, zrozumiałam, że jestem zdana tylko na siebie. Byłam gotowa na spotkanie z… duchami moich rodziców.
*************************************************************************************
ZATRZYMAĆ NA 6 LAT SWOJE EMOCJE W WOJNIE, TO OTRZYMAĆ 18 LAT ZBUDOWAĆ DOM W DOMU DLA DOBRA WSPÓLNEGO PRZECIWKO ZŁU
Autor: Ewa Macioszczyk, dnia 10.03.2022
WYDANIE 49/2022-03-25