Jeszcze nie teraz, a może jednak.... |
ERA ALBOJA
Każdy mój dzień przez pierwsze parę lat kręcił się dookoła słowa „…ALBO…”. Istotą demokracji jest przecież wybór. Naturą człowieka jest przecież ich co chwilowe dokonywanie. No i na jakiejś przecież podstawie to trzeba robić.
Każda w nim zagrana rola był jak budowanie z siebie bałwana, po którym rano zostawała tylko kałuża WODY… no i słowo „…ALBO…”. Turlałam się w LAWINIE informacji, wiadomości jak w śniegu, do momentu, kiedy oblepiona nim, zasypiałam. Był to nie stan spania, a raczej HIBERNACJI. ŻYCIE jakby topniało każdego wieczora. Paniczny strach z początku paraliżował mnie. Zapełniał wszystkie moje komóreczki. ŚWIAT EMOCJI pewnie spaliłby mnie od środka, gdyby nie LAWINA ŁEZ, która każdego dnia skutecznie gasiła ten świat, rezerwując miejsce na alternatywny...
Nie uprzedzajmy jednak faktów. Sprawdziłam dalsze 4 bilety, a do tego, by nazwać siebie SUWERENEM, niewątpliwie potrzebny jest jeszcze jeden - ROZUM.
Autor: Ewa Macioszczyk
DZIEŃ ŚWISTAKA, 02.02.2020