DZIŃ ŚWISTAKA jak DZIEŃ MUCHY |
DZIEŃ ŚWISTAKA.
Dla mnie to DZIEŃ MUCHY. Kiedy już zrobię wszystko i ponad wszystko, kiedy stanę się nikim i mniej niż nikim, zawsze zjawia się nieproszona, by mnie zatrzymać, dać mi następne zadanie, następny powód do przeżycia.
5 grudnia 2018 roku Sąd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej wydał wyrok dotyczący losu mojej rodziny w państwie, w którym byłam OBYWATELEM 62 rok. Sąd nie tylko uważnie wysłuchał racji wszystkich stron, zapoznał się z wniesionymi w sprawie dowodami i FAKTAMI, nie tylko wysłuchał interpretacji wszystkich uczestników, ale w sposób bardzo sumienny, swoją analizą objął nie tylko 4-letni okres toczącej się wokandy, nie tylko przeanalizował dokumenty z ostatnich 19 lat, ale uznał za ważne i niezbędne by uzasadnienie wyroku zawierało również analizę decyzji pierwszego uczestnika mojego życia – MAMY.
Tym razem po raz pierwszy nie tylko adwokat był zdziwiony. „Taki dziwny ten wyrok”. Cały rok próbował mnie w różny sposób przekonać, że sprawa jest dla mnie absolutnie przegrana.
Miał w jakimś sensie trochę racji, bo do dziś wyrok choć prawomocny, nie jest honorowany przez stronę. Tym razem więc MUCHY ma w nosie Strona, która uważa, że nie powinna przegrać. No i chyba ma rację, bo Strona w Sądzie nigdy nie byłaby dla mnie stroną przeciwną, gdyby nie… MUCHA.
Coś więc wreszcie nie „zmieniło się” a „JA zmieniłam”.
Przejdźmy więc dalej… bo umieram z ciekawości, jakie następne zadanie mnie czeka, by przeżyć.
Autor: Ewa Macioszczyk
DZIEŃ ŚWISTAKA – 02.02.2020