Takie pytanie może zadać każdy, kto odczuwa ciekawość, potrzebę, czy przymus zgłębienia wiedzy na temat tego, co się dookoła niego dzieje. Człowiek może żyć do późnej starości, nie zadając żadnych pytań. Nie potrzeba wiedzieć, w co się gra i co się w niej robi, by móc uczestniczyć w grze. Ze mną było jeszcze inaczej, ale do 1987 ta inność zawsze miała jakieś uzasadnienie, racjonalne wytłumaczenie.
Tak było do 1 maja 1987 roku. Wstałam rano i poczułam, że mam w sobie COŚ obcego. Po trzech dniach zorientowałam się, że TO COŚ rośnie. Po następnych trzech dniach poczułam, że TO COŚ ROŚNIE I ZMIENIA MOJE ŻYCIE. Po następnych trzech dotarło do mnie, że TO COŚ, CO ROŚNIE we mnie, TO mój OBYWATEL. Po następnych trzech dniach zorientowałam się, że nie jest to mój OBYWATEL i że TO COŚ ZMIENIŁO MOJE ŻYCIE, a więc tego się już nie da cofnąć.
ŻYCIE TO JEST TO, CO SIĘ TRAFIA, KIEDY MAMY INNE PLANY.
Pod koniec maja nie wszystko było jeszcze jasne. Przecież dwa miesiące przed tym wydarzeniem podjęłam decyzję - żadnych trafiań, a wobec tego żadnych trafień.
Musiało jeszcze minąć 32 lata za nim dowiedziałam się, w co tak naprawdę JA gram, bo na pytanie "Co tu jest grane?" otrzymałam odpowiedź w pierwszych 21 miesiącach swojego życia.
Ufff...
Nareszcie jestem gotowa i przygotowana do otwarcia dziennika internetowego obywatelTOczłowiek.
Zapraszam do KUCHNI.
Ewa Macioszczyk
Opfenried, dnia 10.11.2020
Kto gra ten powinien wiedzieć |