GRA W ROZSYPYWANIE...
W opublikowanym filmie w zasadzie powiedziałam już wszystko. Rozpakowałam się, a nawet... rozsypałam?
No właśnie. Metalowa kula bilardowa przecież nie rozsypuje się!
Pomysł powrotu, do Karwi miał swój prapoczątek, kiedy po raz pierwszy odkryłam w swoim mózgu istnienie dokładnej mapy, a w zasadzie skanu tego miejsca, w każdej z moich komóreczek. Odwiedziłam to miejsce tylko raz w 1962 roku. Przez następne 35 lat zwiedziłam wiele nadmorskich plaż i w Polsce i za granicą. Lubiałam oglądać filmy związane z morzem i plażą. Za każdym razem, kontakt z takimi miejscami, fizyczny czy tylko wizualny, rozsypywał mnie jak piasek nieomal dosłownie. Tak było do momentu kiedy w 1997 roku wielka woda zaniosła mnie i wysypała piaskiem na obcej plaży.
........................................................................
Kilka miesięcy później pojechałam do Sopotu. Po co? No gra w rozsypywanie dobiegła do swojego naturalnego i ostatecznego końca. Pozostała do odkrycia tajemnica, w co grałam przez pierwsze 6 lat, za nim zaczęłam się rozsypywać. A żeby móc to zrobić, musiałam kupić...STÓŁ.
Historia czasem kpi Z NAS — tak niektórzy mówią. Ja dziś mogę powiedzieć nieco inaczej — historia kpi W NAS, tak długo, jak długo nie zbuduje w nas gotowości na wysypanie jej i tak długo, jak długo tkwimy w przekonaniu, że musi rozsypywać nas.
Cena, jaką zapłaciłam, nie tylko ja, za ten STÓŁ, pozwoliła mi wówczas cofnąć się w czasie i odtwarzać grę w bilard z grzybkiem dopóty, dopóki po tym przekonaniu nie pozostanie ani śladu i to ona po 23 latach rozpoczęła ten film niezgodnie z planem... ale zgodnie z projektem.
Między prawdami ...A... kłamstwami istnieje miejsce, które wypełnia najpierw CZŁOWIEK, a potem jego, czy o nim interpretacje.
NA NADMORSKIE PLAŻE KULOM BILARDOWYM, KTÓRE CHCĄ WRÓCIĆ DO DOMU JAK CZŁOWIEK WSTĘP WZBRONIONY.
Ewa Macioszczyk
Wrocław, dnia 27.09.2020 /uaktualniono 2.11.2020/
Rozsypać się czy wysypać? O to jest pytanie. |