|
ROZUM
To najtrudniejszy bilet do sprawdzenia, a jego publikacja w demokracji to wyrok.
Muszę się zastanowić, jak zilustrować tego najmniej znanego mi OBYWATELA.
Od dawna już wiem, co to indywiduum zastąpiło, ale nie będę na razie odkrywać wszystkich tajemnic, w jaki sposób stałam się SUWERENEM, na długo za nim ROZUM zagościł w mojej GŁOWIE, bo to ciekawe i ważne, ale obecnie zostawiam to filozofom, czy naukowcom. Dość często jestem przez WAS kierowana do psychiatry i niech tak zostanie.
Prawda o człowieku, który najpierw stał się obywatelem, jest tyleż warta co jej wykorzystanie i nie nadaje się do zalewania, a do wprowadzania w życie.
LAWINA ŁEZ …albo… LAWINA INFORMACJI.
Oba te bodźce dotykają CZŁOWIEKA zawsze z zewnątrz. Jednak ŁZY wypływają zawsze z JEGO wnętrza. Mogą stać się nie tylko absolutnym, pewnym, czytelnym i zaufanym ŹRÓDŁEM informacji o otaczającym GO świecie. Powracają wtórnie jako zinterpretowana wiadomość, do wszystkich komóreczek, nie tylko w mózgu. Uruchamiają zatruwanie toksynami albo leczą enzymami wszystkie narządy, organy, receptory, wykonując błyskawiczny skan OBYWATELA w świecie i świata w CZŁOWIEKU. Nie zaspokajają wprawdzie PRAGNIENIA poczucia bezpieczeństwa, nie napełniają mózgu ROZUMEM, ale raz uruchomione działają jak papier lakmusowy, pomagając w orientacji i szukaniu pokoju.
Taki stan, stan absolutnego pokoju doświadczyłam, kiedy po raz pierwszy i jedyny wychodziłam za mąż. Stałam w Urzędzie Stanu Cywilnego obok przyszłego męża i powtarzałam kolejne sekwencje przysięgi małżeńskiej. Lawina grubych łez płynęła mi ciurkiem po twarzy, a ja z całkowicie luźnym gardłem powtarzałam, kolejne frazy przyrzeczenia.
Wydarzyło się to w 1999 roku. Nigdy tego nie zapomnę.
Jak widać nie wiele mam do powiedzenia na temat ROZUMU, bo i też traktuje go bardzo wtórnie i niejednokrotnie przedmiotowo. Jest. Sprawdziłam bilet, ma prawo tu być, czasem się przydaje, ale ostatnio często nawala, np. w sprawie tego serwisu. Rozumiem, że chcę, żeby powstał, ale totalnie nie kumam, dlaczego człowiek, któremu tak brakuje pieniędzy, do dziś nie dokończył go tak, by można było na nim zarabiać. Mam już czytelników w Kanadzie, USA, Grecji, Niemczech, oczywiście w Polsce również, ale nie jest to przeważająca liczba. Jestem miło zaskoczona, bo przecież nie robię na nim jeszcze nic.
Wiem, co to jest reklamowy falstart i jaką cenę się płaci za nieszanowanie czytelnika. Jednak nie zalewam się dziś łzami, z tego powodu, że go praktycznie nie ma, bo PRAGNIENIE poczucia bezpieczeństwa, że powstanie jest w pełni zaspokojone.
Dla tych, którzy zjawili się tu niedawno, śpieszę z informacją, że
STOI NA STACJI INTERPRETACJA.
Nie spływa po niej pot, bo nie będzie ciągnęła za sobą wagonów bydlęco-ludzko-przedmiotowych, ani z rozpaczy /będąc dzieckiem, bałam się tekstu o LOKOMOTYWIE Juliana Tuwima, a nazwisko jego autora, wyrzucałam z pamięci, jak długo się dało/, ani ze wstydu. W wagonach jest 27 SŁÓW - OBYWATELI POLSKIEGO ALFABETU i mojej GŁOWY. To taki minimalny elektorat AKSJOMATÓW, który pomógł mi pozostać na zewnątrz wszystkiego, będąc jednocześnie w samym środku wszelkich wydarzeń.
No to dokończmy sprawdzanie reszty biletów i dowiedzmy się kim jest gapowicz - ĆMA - TATA.
Autor: Ewa Macioszczyk
DZIEŃ ŚWISTAKA 02022020