|
„Nie jest prosto znaleźć słowa, kiedy właśnie zniknęło się z rzeczywistości, w której robiło się wszystko by to osiągnąć.
Nawet kiedy prawdopodobieństwo tego celu było wysokie i nie uległam panice czy szokowi, dekiel mi nie odpada, kiedy dotykam BYTU, który właśnie zniknął,
dotykam też wilgoci,
przelewających się przez palce sekund,
słyszę szelest przesypujących się przeze mnie minut.
Czas nie istnieje… podobno,
ale wciąż dotykam różnicy,
między sekundą wczoraj, która znika,
a sekundą dzisiaj, która się pojawia,
nie mogę więc zabić tego,
co nie istnieje,
ani zatrzymać tego, czego nie ma, ale
nie mogę też oprzeć się przekonaniu,
że pomiędzy sekundą, która znika, a
sekundą, która się pojawia,
jest ta cholerna różnica, którą dotykam,
która nie przelewa się i nie przesypuje.
Czas nie istnieje… a jednak spada.
Czy można zatem odwracać bieg czasu? Kazać mu spadać w górę, a nie w dół, do piachu?
Liczę na WASZĄ pomoc w szukaniu odpowiedzi moi CZYTELNICY, ale jeśli nie zechcecie mi pomóc, albo WAS wcale nie będzie, to nie szkodzi. Dzięki WAM upadłam tak wysoko, że wyżej się już nie da, więc kierunek odwróconego biegu czasu jest na tyle pewny i naturalny, że na odpowiedź jestem już skazana.
Na DRODZE w DOMU do DOMU
między jedną a drugą prawdą, w śród kamieni
jakiś ślad musiał pozostać dziewiczy,
jakaś resztka człowieka w czasoprzestrzeni.
Ocalałam nie po to, by się roztrzaskać...