UDOSTĘPNIJ:    

CEL... LEC

Jednym z najważniejszych doświadczeń w życiu jest, nie być celem, a zostać trafionym.

                                   Ewa Macioszczyk

                                  Wrocław, dnia 23.12.2017

 

TO zdanie budowane było przeze mnie w różny sposób przez wiele lat. Dążyłam do tego, by nie odchodząc od kanwy /jak zwykle, bez niej, poza nią każda praca to jak budowanie pałaców z piasku blisko morza/, na której próbowałam je wydziergać i jedocześnie osiągnąć swój cel, wykonując to zadanie od spodniej strony sukna.

6 lat temu mój umysł oświecił nagły blask świadomości. 2 lipca 2014 roku, na przekór wielu dziesiątkom decyzji urzędników, kilku tysiącom konsultacji społecznych ze wszystkich możliwych środowisk, kilkunastu porad prawniczych z prokuratorami, adwokatami, tysiącom przeprowadzonych rozmów z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi, przygodnymi ludźmi, dziennikarzami, ekspertami, jak i dyletantami, po kilku wyrokach Sądów w imieniu RP /wszystkie można śmiało nazwać wyrokami śmierci/, podjęłam decyzję o legalizacji swojego i mojej rodziny prawa do dostępu do naszej ubikacji, kuchni, łazienki, dostępu do elektryczności, wody, gazu, a więc do możliwości korzystania z zasad  życia zgodnego z naszą tożsamością, na terenie, na którym toczy się  mój los od dnia narodzin, czyli od sierpnia 1956 roku.

 Cel ten osiągnęłam w parę godzin… przez zwalenie ŚCIANY, która zabrała mi dostęp do… naszego człowieczeństwa na 25 lat. Po paru godzinach po tym nielegalnym włamie i skorzystaniu z prawa do legalnego zjedzenia, zaspokojenia pragnienia i zakończenia swojego procesu trawienia bez strachu, że jestem przestępcą prawa, obejrzałam się dookoła siebie i…

Znalazłam się w Wydawnictwie.

Wynoszenie kawałków zwalonej ŚCIANY  /to 18 metrów kwadratowych x 2 płyt „okal” i płyt „re gips”/, książek, regałów, szafek,  dokumentów związanych z odkrytą działalnością wydawniczą, zmieszanych z workami puszek po piwie, butelek po alkoholu, narkotyków i sprzętu do nich, materacy, łóżek, i tony innych śmieci wynosiłam przez 3 lata. Pomieszczenia były tak zdewastowane, że remont transzami trwa do dziś. Gdyby nie pewien człowiek, mąż koleżanki, z którą się znamy od dziecka,  który zjawiał się jak dobry duszek i nie prosząc mnie o pozwolenie, z jakąś niezrozumiałą pasją, za darmo, nie przywracał tego terenu do stanu, w którym można było go nazwa mieszkaniem dla człowieka, jako samotna matka nie dałabym rady tego wykonać do dziś.

Spieniężałam dosłownie wszystko, co miało jakąkolwiek wartość w sensie czysto wagowym. Złom, makulatura po spieniężeniu, pozwalały mi przynosić do domu coś do jedzenia.

W pewnym momencie w moich rękach znalazła się gruba książka. Była to WIELKA ENCYKLOPEDIA AFORYZMÓW zebranych przez Joachima Glenska. Na wewnętrznej stronie okładki widniało zdanie, cytat Janis Ranis: „Aforyzm to błyskawica, oświetlająca wszystko nagłym blaskiem”. Kiedy stanęłam z nią w miejscu, w którym do tej pory stała ŚCIANA faktycznie, intensywność blasku tej mądrości  nagle oświetliła całą historię toczącego się życia w tym domu, tak mojego, jak i  wydawcy tej publikacji, że ten w pierwszej chwili oślepił mnie i wrył  w ziemię.

Miesiąc później po śmierci męża zaprosiłam go – wydawcę,  na stypę do STOŁU, który postawiłam dokładnie w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stała ŚCIANA.  Sądziłam, że się wkurzy. Nakrzyczy. Nic podobnego. Przyznam, że poczułam się trochę jak kretynka. Po kilku godzinach bicia piany na temat jego 25-letniej aneksji połowy mieszkania i aneksji całego mojego życia przycisnęłam go do… no nie było już do czego, więc pokazałam mu fizycznie, spacerując po terenach tego podziału, że ja prowadziłam działalność …DLA DOBRA WSPÓLNEGO PRZECIWKO ZŁU… A on …DLA DOBRA WSPÓLNEGO PRZECIWKO SOBIE SAMEMU… Wtedy powiedział  coś, co właśnie chciałam z niego wydobyć od lat, a co doprowadziło nas do budowy między nami  ŚCIANY:

- A co ty nie wiesz! Albo jesteś je..ny, albo je…sz. I pochwalił się, że zarabia w 4 dni 5 tyś. zł.

W jednej sekundzie blask tej informacji przywrócił mi wzrok i przeniósł mnie do najważniejszego doświadczenia, w całym moim życiu, na Karwieńską nadmorską plażę, na której mając 6 lat, uległam nagłemu blaskowi świadomości i stałam się IGNORANTKĄ wobec wszelkiej nauki, co pozwoliło mi  nie chować się pod BLATEM STOŁU,  przed serwowanymi propozycjami, które zatruwały wszystkich domowników bez wyjątku, a usiąść przy nim, po to, żeby dowiedzieć się, jak im pomóc.  

Pamiętam dokładnie moment, 2 lata później, kiedy przy tym STOLE wydawca podjął oficjalną decyzję, właśnie tę, przeciwko sobie. Jeszcze próbowałam zmienić cokolwiek i 3 lat później w ostatnim momencie  zorganizowałam STÓŁ PRZECIWKO ZŁU z propozycjami DLA KAŻDEGO. Niestety nie było już kogo ratować.

To nie ŚCIANY zabierają nam człowieczeństwo, a nasza zgoda na budowanie ich z BLATÓW STOŁÓW.

„Jednym z najmilszych doświadczeń w życiu jest być celem, nie będąc trafionym”.

Właśnie to zdanie kilkadziesiąt lat temu sformułowane przez Winstona Churchilla — człowieka, który przez wiele lat w sposób bezpośredni miał wpływ na to, co w powojennej historii znajdzie się na BLATACH STOŁÓW wielu państw na świecie, jako aforyzm w kategorii CEL, opublikowany w ENCYKLOPEDII wylądowało jako kanwa, u mnie w domu na STOLE.

                                                                 ,,,


Komentarze

 W tej chwili nie ma żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy!

Popularne w ostatnim miesiącu


           
Copyright © 2025 Obywateltoczlowiek.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Projekt i wykonanie Ambicode dla Obywateltoczlowiek.pl.
Polityka cookies   

Uwaga! Niniejsza strona wykorzystuje pliki cookies. Informacje uzyskane za pomocą cookies wykorzystywane są głównie w celach statystycznych. Pozostając na stronie godzisz się na ich zapisywanie w Twojej przeglądarce.